O nas

Szkółka została założona w 1935 roku przez Edwarda Gursztyna we wsi Bokszyszki, na Kresach II Rzeczypospolitej, w województwie nowogródzkim. Produkcja ówczesna obejmowała tylko gatunki owocowe oraz nasiennictwo warzywne. W 1947 roku zmuszeni byliśmy opuścić Wileńszczyznę.

Zamieszkaliśmy w Braniewie. Ponownie otworzyliśmy szkółkę w 1959 roku. Produkowaliśmy wówczas wszystkie gatunki owocowe oraz krzewy róż.


Od 1969 roku syn Edwarda Lucjan wraz z żoną Barbarą zajął się produkcją jedynie gatunków roślin ozdobnych. Początkowo produkowaliśmy krzewy żywopłotowe i róże. Od 1975 roku wprowadziliśmy do produkcji drzewa i krzewy iglaste w gruncie i w pojemnikach.

Obecnie obok wymienionych grup roślin, produkujemy drzewa liściaste, szczepione drzewa alejowe, pnącza oraz byliny. Corocznie wprowadzamy nowe, ciekawe odmiany roślin ozdobnych. Nasze rośliny można spotkać nie tylko w całej Polsce ale i w Rosji, Estonii, Litwie, Łotwie, Szwecji, Białorusi, Niemczech, Czechach, Słowacji i Węgrzech. Aktualny obszar naszego gospodarstwa wynosi ponad 400 ha, a rodzinną tradycję kontynuuje następne pokolenie: synowie Tomasz i Marek.

HISTORIA

Skąd szkółki w Braniewie ?

Braniewo – dawny Braunsberg – najstarsze i przez wieki największe miasto Warmii, należące do Hanzy. Miasto, dzięki powstaniu i działalności pierwszego seminarium duchownego w Polsce, Alumnatu Papieskiego, Liceum Hosianum, oficyn wydawniczych było zwane „Pruskimi Atenami”. Do 1945 roku działały w Braniewie Seminarium Duchowne i Państwowa Akademia Teologiczna. W lutym i marcu 1945 roku cała świetność miasta, prawie wszystkie zabytki legły w gruzach

Fotografie powojennego Braniewa przedstawiają widok podobny do popowstańczej Warszawy. Niemiecka ludność żyjąca od siedmiuset lat w Braunsbergu musiała pożegnać się z miastem, a w ich miejsce przybyli ludzie „zza Buga”, zakorzenieni tam od wieków – ludzie z Wileńszczyzny, Polesia, Wołynia, Podola. Przybyła wtedy do Braniewa także moja rodzina, do tych gruzów, do obcego świata. Wielu osiedlało się z poczuciem zajmowania cudzego mienia, z poczuciem tymczasowości i niepewności. Mijały lata i ludzie coraz mocniej zakorzeniali się w nowym miejscu. Wielu znalazło nowe zajęcia, wielu wróciło do swoich dawnych, przedwojennych zawodów. Wśród nich był mój ojciec Edward Gursztyn, prowadzący na Wileńszczyźnie szkółkę drzew owocowych i nasiennictwo warzywne. Najpierw w Braniewie pracował w Bibliotece Miejskiej skąd został wyrzucony za niezrozumienie i krytyczny stosunek do „dziejowych przemian”. Trzeba było więc wrócić do szkółkarstwa. Tak oto, jak mawiano w tamtych czasach, dzięki Bogu i partii poszliśmy na swoje. Pierwsze nasadzenia podkładek owocowych w Braniewie zostały zrobione wiosną 1960 roku. Były to siewki Antonówki, gruszy kaukaskiej, ałyczy, czereśni ptasiej i trochę róży polnej. Rok wcześniej, w 1959 roku rozpocząłem naukę w Państwowym 5-letnim Technikum Ogrodniczym w Pruszczu Gdańskim, potem były studia na Wydziale Ogrodniczym Wyższej Szkoły Rolniczej w Poznaniu i powrót do Braniewa, do pracy w szkółce. W tym samym czasie moi dwaj młodsi bracia kontynuowali edukacje ogrodniczą. W 1972 roku powiększyliśmy areał gospodarstwa i wprowadziliśmy większą produkcję roślin ozdobnych. Były to przede wszystkim róże, rośliny żywopłotowe i miododajne. W 1978 roku, jako pierwsi w północnej Polsce, rozpoczęliśmy produkcję roślin iglastych w pojemnikach. Jednocześnie bracia i kuzyni rozwijali produkcję szkółkarskiego materiału owocowego. Szybko okazało się, że były to trafne decyzje, że na północy Warmii w bliskim sąsiedztwie Zalewu Wiślanego i Zatoki Gdańskiej jest dobre miejsce dla szkółek. Dobre gleby, stosunkowo łagodne zimy, wysoka wilgotność powietrza, dostateczna ilość opadów i wytrwała praca trzech pokoleń złożyły się na to, że braniewskie szkółki tworzą dziś największy na północy Polski rejon szkółkarski. Asortyment braniewskich szkółek obejmuje wszystkie grupy roślin do ogrodów i zieleni publicznej. A wszystko zaczęło się od nieco większej niż hektarowej działki.

Lucjan Gursztyn

Sadownictwo na Warmii

Felix Hasselberg z Lidzbarka Warm., „Ermländischer Haus-Kalender”, 1914 Sadownictwo na Warmii jest tak samo stare jak jej obecni mieszkańcy, którzy po podboju ziem pruskich przywędrowali tu z różnych regionów Niemiec, zwłaszcza ze Śląska. Tak np.krótko po roku 1300 biskup Eberhard mieszkańcami Śląska zasiedlił Lidzbark, gdzie aż do dzisiaj mówi się wrocławskim dialektem. Na temat mieszkańców okolic Pieniężna przyjmuje się, że przywędrowali przede wszystkim z Nadrenii, a zwłaszcza z Palatynatu.

W jednej ze starych kronik Pieniężna stoi o ludziach, którzy żyli tu przed około 250 laty i jednocześnie znali obszary zachodnioniemieckie, iż byli przekonani o tym, że ówczesny strój kobiecy z okolic Pieniężna jest bardzo podobny do ubiorów z pewnych regionów Nadrenii i Palatynatu. Z tego – mówi stara kronika – wynikają określone wnioski na temat pochodzenia mieszkańców okolic Pieniężna. Każda zachodnioniemiecka okolica należy do najlepszych terenów sadowniczych. Tu już cesarz Karol Wielki kazał zajmować się sadownictwem. Podobnie postępowało wielu jego następców. Początkiem rozwoju sadownictwa zawsze były klasztory. Często zajmowały się one w ogóle rolnictwem, ale szczególnie sadownictwem i ogrodnictwem. Wiele klasztorów osiągnęło mistrzostwo w tych dziedzinach, czym zaznaczyły się chwalebnie w dziejach. Możemy klasztory wszelkiego rodzaju – niezależnie od ich działalności w innych dziedzinach – porównać z doświadczalnymi stacjami rolnymi naszych czasów. Mnisi jednocześnie byli kierownikami ogrodów wzorcowych, gdzie zawsze sadzili coś nowego i hodowali nowe odmiany, byli wędrownymi nauczycielami i kierownikami kursów, nawet wtedy, gdy ich praktyczne nauki ograniczały się do pojedynczych ogrodów odwiedzanych przez nich kasztelanów czy hrabiów. Tym sposobem sadownictwo stawało się powszechne w każdym starym regionie Niemiec. Tego ducha, częstokroć miłość do sadownictwa, koloniści zabierali ze sobą. Szczególnie osadnicy okolic Braniewa i Pieniężna wkrótce czynem wyrazili tę miłość; bowiem tu znajdujemy najstarsze ślady sadownictwa na Warmii i tu również jest najbardziej rozpowszechnione. Wielcy mistrzowie Zakonu Krzyżackiego starali się, aby utrzymała się i była czynem spełniana owa miłość do sadownictwa przynoszona przez przybywających tu Niemców. Szczególnie wyróżniali się wielcy mistrzowie Zygfryd von Feuchtwanger i Winrich von Kniprode. Rozsyłali po kraju szlachetne szczepy; a ten ostatni poświęcił wiele swej troski rozszerzeniu uprawy winorośli. Rozszerzanie i powiększanie sadownictwa nie odbywało się jednak wówczas tak szybko jak dziś. Nie istniały szkółki, gdzie można było dostać gotowe drzewka. W starych Prusach znajdowano w osiedlach Prusów tylko dzikie jabłonie. Występowały one również często w lasach. Owe jabłonie i te, które później wykiełkowały z ziarnek wykorzystywano do uszlachetnienia. Ówczesne uszlachetnianie drzew owocowych było bez wyjątku bardzo prostej natury. Rozszczepiano dziczkę i w szczelinę wtykano przycięty szlachetny szczep; następnie rana była zalepiana gliną; później owijano ją szmatami. Dopiero w początkach ubiegłego wieku wszedł do użycia wosk drzewny, który przygotowywano z wosku pszczelego, łoju i żywicy. Nie da się dokładnie określić jaki wpływ na sadownictwo miała władza warmińskich książąt biskupów. Biskupi mieszkający w Lidzbarku do 1836 sami nie posiadali większych ogrodów. Klasztor w Stoczku posiada piękny ogród, który jednak nie jest zbyt stary. Starsze już są założenia należące do duchowieństwa Braniewa. W każdym razie wyraźny jest ogólny wpływ duchowieństwa na ogrodnictwo Warmii. Już wprowadzane przez Kościół skrupulatnie przestrzegane posty skutkowały większym spożyciem owoców. Konsumpcja owoców suszonych była daleko większa niż teraz. Ciągle obecnie uświadamiamy lud jak ważne jest jedzenie owoców. Ważne jest jedzenie surowych owoców, ważne jest wykorzystanie ich do przygotowywania innych potraw. Wiemy od dzielnych współczesnych lekarzy, że obecnie spożywa się zbyt wiele mięsa. Szczególnie dotyczy to naszych wschodnich obszarów. Skutki znamy: nowoczesne zatrucie białkiem. Wiele naszych dzisiejszych chorób wynika wyłącznie z tej przyczyny. Gdy niegdyś Kościół pilnował ścisłego przestrzegania postów, nie chodziło tylko o dbałość o dusze wiernych, lecz służyło to również cielesnemu zdrowiu mieszkańców Warmii. Gdy dziś spożycie mięsa jest o wiele powszechniejsze, to nie można tego zbytnio chwalić. Różnorodna dieta, większe spożycie owoców i warzyw, szersze uświadomienie w sprawie właściwego wykorzystania owoców i warzyw powinno być hasłem przyszłości na naszej Warmii.

Wiemy, że właśnie jabłka, które dobrze przecież u nas rodzą, są zdrowe i lekko strawne. Obok kwasów i cukrów, które wchodzą w rachubę jako składniki pokarmowe, zawierają one żelazo. Dalej – jabłka są bogate w tlen, który wprowadzają w krwioobieg, czym ułatwiają pracę płuc w przypadkach astmy. Przede wszystkim jednak odżywiają one śledzionę i przez to też mózg, który pobiera dostarczany przez jabłka fosfor. Do tego dochodzą znakomite efekty, które daje przy chorobach nerwowych dieta oparta na czarnym chlebie i jabłkach. Z podobnych powodów jabłka są środkiem uspokajającym i nasennym. Również gruszki są bardzo pożywne i zawierają wiele wapnia, muszą jednak być zawsze dobrze przeżute, aby uniknąć niekorzystnych następstw. Śliwki również odznaczają się bogatą wartością odżywczą; przy nieumiarkowanym spożyciu mogą jednak wywołać przykre sensacje jelitowe. Z pozostałych rodzajów owoców polecenia warte są szczególnie winogrona (oczyszczają krew, płuca, wątrobę i wnętrzności), truskawki (bogate w wapń i fosfor). Truskawki powinny być uprawiane na Warmii bardziej powszechnie.

Największe ożywienie warmińskiego sadownictwa nastąpiło po pojawieniu się szkółek handlowych. Ich działalność zaczęła się około 100 lat temu. Jednym z najstarszych gospodarstw szkółkarskich Wschodu i najstarszą szkółką Prus Wschodnich jest firma Pohl z Fromborka, którą w 1835 założył ojciec obecnych właścicieli. Szkółka Pohlów stara się rozpowszechniać na Warmii szczególnie dobrze wypróbowane odmiany jabłoni i grusz. W ogóle Frombork zajmował w sadownictwie i handlu owocami przed około 80 laty szczególną pozycję. Wywożono stąd całe ładownie statków. Była w tym dobrze rodząca w okolicach Fromborka grusza Bera Biała, którą przed 60 laty całkiem dużo wysyłano statkami nawet do Petersburga. Kupcy płacili tu 25 fenigów za funt, więc wysoką cenę, potem sortowali i pakowali podczas rejsu, i zbywali te bardzo pożądane gruszki w Petersburgu za jeszcze wyższe ceny. Inna odmianą gruszy, która wówczas dobrze rosła wokół Fromborka, była Kalebasa Płocka, osiągająca przed 50 laty cenę 4 talarów. Z innych cenionych starych odmian grusz i jabłoni były wymieniane przed 60-100 laty: Napoleońska Letnia Grusza – okrągły owoc, bardzo wówczas poszukiwany przez kupców, gdyż powszechnie był wykorzystywany przez cukierników. Licznie występowały Gerstenbirne, też wywożone statkami z Fromborka. Dalej były „Grauchen”, Pstrągówka i sporadycznie Königstafelbirne. Ostatnie odmiany też były chętnie kupowane przez cukierników. Z jabłoni rozpowszechnione były Jesienna Krótkonóżka, Kantówka Gdańska, Sztetyna, Czerwony Żeleźniak, Augustapfel (bardzo stara odmiana), Kalwila (prawie identyczna z Gloria Mundi), Hasenkopf (Zajęcza Głowa) i biała Astrachańska. Większość tych starych odmiana ma znaczenie także dzisiaj, i powinny, być sadzone jak przedtem. Z innych szkółek Warmii szczególnie trzeba wymienić gospodarstwo pana Fuchsa z Olsztyna, które jest ważne zwłaszcza dla południowej części powiatu olsztyńskiego. Pod Olsztynem krótko po 1850 znajdujemy też duże sady, które założył w Nikielkowie baron von Hoverbeck. Gospodarstwo to było wielką pomologiczną stacją doświadczalną, jakiej nigdy chyba więcej nie miała Warmia. Prawie wszystkie znane odmiany jabłoni występowały w tym wielkim gospodarstwie sadowniczym. Z innych szkółek znaczenie dla Warmii mają gospodarstwo Rathke w Pruszczu, gospodarstwo braci Gehlharr w Lawsken [miejscowość na obrzeżach Królewca – przyp. tłum.] i potem szkółki należące do nauczycieli. Powstały około 30 lat temu. Dostarczają one dobre drzewka w dużej ilości. Także dziś nauczycielskie szkółki dla wielu rolników są pierwszym bodźcem do zajęcia się sadownictwem. Prowadzącym te nauczycielskie szkółki należy zalecać, by przyłączali się do Niemieckiego Związku Pomologicznego (w Eisenach), aby postęp w sadownictwie był jeszcze pełniejszy. W ogólności szkółki przyszkolne nie powinny być konkurencją dla szkółek handlowych. Powinny nauczać młodzież i zachęcać do późniejszych własnych prób. Z innej strony drzewka zeń winny być sprzedawane po niższych cenach mniej zamożnym mieszkańcom danej miejscowości. Uszlachetnione przez uczniów drzewka mogłyby być też wręczane bezpłatnie młodzieży kończącej szkołę. Więcej uwagi w szkołach powinno poświęcać się ogrodnictwu, uszlachetnianiu starych drzew i wykorzystywaniu owoców. Trzy te punkty są wszak wytyczną dla naszych dalszych prac nad upowszechnianiem ogrodnictwa na Warmii.

Każdy powiat otrzymuje powiatowy ogród wzorcowy. Każda parafia ma przynajmniej jeden wzorcowy ogródek szkolno-uczniowski, a mianowicie powinny one być takie, jakie należy zakładać zgodnie z zaleceniami mojej ksiązki o ogródkach szkolno-uczniowskich (wydawnictwo E.P. Radtke, Lidzbark Warmiński, cena 1,50 marki). Gdzie tylko można niech powstaną w każdym okręgu (wokół każdego miasta) towarzystwa sadownicze. Te zaś powinny połączyć się w jeden warmiński związek sadowniczy, aby urządzać wspólne wystawy i targi ogrodnicze, a w szczególności propagować walory sadownictwa i warzywnictwa, zwłaszcza przez organizowanie kursów dla wszystkich warstw ludności. Musi być również poprawione pielęgnowanie drzew owocowych. Z tego powodu trzeba ustalić warmiński system oceny drzew i ustanowić dla czterech powiatów Warmii inspektorów sadowniczo-ogrodniczych.
Ogromna niewiedza panuje względem posiadanych odmian owoców. Z tego powodu stosowne by były na całej Warmii dni określania odmian owocowych.
Odnośnie do odmian owocowych izba rolnicza prowincji wydała asortyment normalizacyjny, który zasługuje na daleko większą uwagę. Kto chce sadzić drzewa owocowe, niech zbada swoją ziemię, wykopując w kilku miejscach otwory głębokie do 1 ½ metra. Następnie trzeba rozejrzeć się w sąsiednich ogrodach, jakie tam odmiany dobrze rodzą i są szczególnie plenne. Dzięki temu – uwzględniwszy znajomość odmian – już mamy dobrą podstawę. Dobre ciężkie gleby wymagają: z jabłoni: nadreńska Grochówka, Grafsztynek, Królowa Renet, Pepina Ribstona; z grusz: Bonkretę Williamsa, Esperens Herrenbirne, Pstrągówkę, Dobrą Luizę z Avranches, Józefinę z Mecheln. Na lekkich ubogich glebach rodzą jeszcze: z jabłoni: Charłamowskie, Reneta Landsberska, Królowa Renet, Oliwka Żółta; z grusz: Bergamota Czerwona, gruszka Williamsa, Bera Boska. Gleby dostatecznie wilgotne wymagają: z jabłoni: Grafsztynek, Królowa Renet, Pepina Ribstona(na suchych glebach ta odmiana nie udaje się prawie wcale!), Reneta Landsberska, Piękna z Boskoop, Koksa Pomarańczowa; z grusz: Bera Napoleońska, Pstrągówka, Józefina z Mecheln. Na wilgotnych glebach udają się jeszcze: z jabłoni: Książęca, Reneta Baumanna, Królowa Renet; z grusz: Bergamota Czerwona, Bera Boska, Dobra Szara, Esperens Herrenbirne. Osłonięte przed wiatrem, cieplejsze stanowiska wymagają: z jabłoni: Grafsztynek, Książęca, Koksa Pomarańczowa (ta musi być pielęgnowana, otrzymywać bogate nawożenie!). Odmianami, które nie tracą łatwo owoców są z jabłoni: Grochówka, Reneta Kasselska, Reneta Landsberska, Piękna z Boskoop, również wytrwała jest Królowa Renet, jeśli rośnie na wilgotnej glebie. Z grusz: Bera Boska, Dobra Szara, Colomas Herbstbutterbirne, Dobra Luiza, Pstrągówka, Józefina z Mecheln. Odmiany mocno tracące owoce potrzebują nasadzeń wiatrochronnych (z modrzewi, jodeł, świerków, krzewów wszelkiego rodzaju). Są to Grafsztynek, Książęca, Signe Tillisch, Jesienna Krótkonóżka.

Do masowej uprawy szczególnie nadają się Królowa Renet (sadzi się jednak ich uszlachetnioną odmianę!), Reneta Landsberska, Książęca, Reneta Baumanna i Piękna z Boskoop.
Uprawa w formie karłowatej wymaga staranniejszego pielęgnowania, zwłaszcza w porównaniu z tym, co jest powszechne na Warmii. Do uprawy karłowatej nadają się: Królowa Renet, Oliwka Inflancka, Reneta Baumanna, Koksa Pomarańczowa (Koksa Pomona również może być polecana!), Reneta Landsberska, Charłamowskie, Kronselska, Signe Tillisch.
Również mamy w naszych ogrodach wiśnie i śliwy. Z wiśni uprawia się: Gubeńską, Ostheimską, Wielką Długą Łutówkę. Z czereśni: Grosse Glaskirsche, Hedelfińska, Grosse Schwarze Knorpelkirsche, Olbrzymka Czarna Natolińska. Ze śliw uprawia się odmiany Węgierkę Zwykłą, Wczesną Plenną, wschodniopruską żółtąSpille, Ontario, Viktoria, Kirkę, Wielką Zieloną Renklodę. Każde posadzone drzewo powinno od razu otrzymać trwałą tabliczkę z nazwą, najlepiej wykonaną z porcelany. Dla całego ogrodu zakłada się księgę wydajności drzew, w której każdego roku wpisuje się wysokość zbiorów z każdego drzewa. Tak rychło można poznać te źle rodzące. Można je potem szybko zmienić na szlachetne wydajniejsze odmiany. – Sadźcie drzewa owocowe!
Tłum. Piotr Gursztyn

DODATEK Ks. Jan Leo „Dzieje Prus” napisane w I poł. XVII w. (wyd. Olsztyn 2008): Całe Prusy, z wyjątkiem województwa Malborskiego, które rozciąga się ku Zalewowi i morzu, łagodnie wznoszą się pagórkami i przedzielone są dolinami dla żyzności i uroku. Powietrze tej krainy mroźniejsze w zimie, nie jest jednak pozbawione koniecznego ciepła, aby zasiewy i inne owoce latem dojrzewały. Chociaż niekiedy wiosną przedwczesne kwiaty wiśni giną od mrozu. Sadów jest niemało i owocujących, zwłaszcza na przedmieściach Torunia, Gdańska, Elbląga, Fromborka oraz gdzie indziej. Jakość i rozmaitość gruszek, jabłek, śliwek, brzoskwiń, czereśni i orzechów idzie w zawody z Węgierskimi i Włoskimi. Dawniej pod Toruniem i gdzie indziej z powodzeniem zaczęto uprawiać winnice.